Homeschooling czyli jak uczymy się języka polskiego

Jak dotąd nie mieliśmy czasu na intensywną naukę języka polskiego. Dzieci świetnie mówią, Starsza czyta płynnie, młody czyta krótkie wyrazy (i chyba nawet polski jest językiem, w którym mu to najlepiej idzie). Gdy decyzja o przeprowadzce była coraz bardziej konkretna, zaczęłam się rozglądać za materiałami do nauki w domu. Pisząc nauka mam na myśli właściwie tylko ortografię, bo Starsza pisze bardzo różnorodnie i powiedzmy twórczo. Polską historię i geografię przemycam mimochodem więc tutaj także nie widziałam dużej potrzeby nauki. Poza tym trzaskamy bardzo dużo "zadań", mamy chyba przerobioną całą gamę wydawniczą Aksjomatu. Podczas moich poszukiwań trafiłam na Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą, a potem Libratusa. Jakiś czas oswajałam te koncepcje, aż w końcu decyzja została podjęta, wszystkie dokumenty wypełnione, podpisane, wysłane i Starsza i Młodszy zostali polskimi uczniami. 


Żeby nie zniechęcać Starszej, zapisałam ją o klasę niżej czyli do klasy trzeciej, a Młodszego do zerówki. Po zakupie podręczników straciłam nieco zapał. Pracujemy z książką Nasze "Razem w szkole". Już tytuł mnie i Starszą zraził - naszym zdaniem dziwaczny. Druga sprawa objętość - dziesiątki książek, zeszytów ćwiczeń, podręczniki do muzyki czy informatyki. Dla nas to zupełna nowość, bo Starsza podręczników wcale nie ma i nigdy w ten sposób nie pracowała. Podobnym zaskoczeniem był dla niej spis lektur - później okazało się, że niektóre z wymienionych książek już czytała.


Pracę rozpoczęliśmy we wrześniu i okazało się, że zarówno Starszej, jak i Młodszemu wszystko się podoba. Platforma edukacyjna jest czytelna, dobrze zorganizowana, a scenariusze lekcji bardzo pomocne. Decydując się na ten rodzaj nauczania, nie miałam pojęcia jak to faktycznie będzie wyglądać i spodziewałam się, że będę musiała sama opracowywać lekcje. Tymczasem scenariusze są bardzo dokładne, zawierają dużo informacji dodatkowych, linki, ilustracje, gry interaktywne. Lekcje dla zerówki są nieco inne - dużo bardziej zabawowe, sporo tu pomysłów na aktywności plastyczne, zabawy ruchowe itd. Tutaj nie ma podręcznika ale wszystkie materiały ćwiczeniowe można wydrukować. 

A jak nam idzie nauka? Młodszy Libratusa lubi ale materiał zerówki jest dla niego dużo za łatwy. Nie tylko stopniowo wprowadzane pierwsze literki i cyferki, ale także informacje o bezpieczeństwie, przyrodzie, polskie wiersze i piosenki są mu znane. Dzięki temu bardzo szybko odrobiliśmy dużo materiału.


W przypadku Starszej w pewnym sensie jest podobnie. Informacje społeczno-przyrodnicze są jej w dużej części znane, nowa jest polska terminologia lingwistyczno-matematyczna, zdarzają się nieznane słowa, ale zakładam, że wychowywane w Polsce dzieci też poznają nowe słownictwo w szkole. 
Dziwne dla Starszej są trzy linie do pisania, nigdy nie pisała aż tak dużymi literami. Ortografia nie jest naturalnie tematem centralnym, ale przy każdej lekcji jest ćwiczona. Nie widzę na razie u Starszej dużego postępu, nadal pisze dość twórczo. Do podręczników jednak się przekonałyśmy. Z tak rozbudowanymi książkami dużo łatwiej uczyć się i nauczać. Dziecko dużo mniej pisze, za to więcej uzupełnia, nakleja, słucha, tworzy prace artystyczne. Starszej się to podoba, zakładam że sporą rolę odgrywa tu także powiew nowości. Mnie prościej jest uczyć, bo wszystko mam w podręczniku czy ćwiczeniach i praktycznie tylko nadzoruję pracę i nie muszę wysilać się kreatywnie. 

Nie wiem jeszcze jak jest z matematyką i innymi przedmiotami, bo na razie koncentrujemy się na głównym podręczniku, w którym sporo jest już informacji przyrodniczych i historycznych. Do każdej lekcji przyporządkowany jest dział matematyczny - bardzo łatwy, na poziomie 1 klasy chyba. Widziałam jednak, że są jeszcze osobne podręczniki do matematyki i przyrody ale nie miałyśmy jeszcze czasu z nimi pracować.

Libratus oferuje także webinaria, które odbywają się w weekendy i dotyczą materiału z danego tygodnia. Dotąd w nich nie uczestniczyliśmy, bo niestety uzyskanie w Portugalii stałego łącza telefonicznego, a co za tym idzie nieograniczonego Internetu trwało prawie trzy miesiące (to taka portugalska interpretacja pięciu dni). Dziś Starsza obejrzała film z jednego z nich i myślę, że w przyszłości postara się w nich brać udział. 

Podsumowując materiału jest multum i niestety nie wiem czy damy radę do egzaminu wszystko ogarnąć. Już teraz nie nadążamy i dopiero kończymy porcję wrześniową. Lekcje są dość czasochłonne, bo każda dodatkowo obejmuje ćwiczenia matematyczne i ogólne. Starsza wraca ze szkoły ok 16:30 i nie zawsze ma jeszcze chęć siedzieć nad książkami. Często ten czas poświęcamy na gry i odrabianie zadań szkolnych. 

Podoba się nam bardzo koncepcja Libratusa ale nie wiem czy będziemy kontynuować naukę w czwartej klasie. Materiału zapewne będzie więcej, a już teraz widzę, że niemal wszystkie wiadomości pozajęzykowe są dla nas oczywiste, a zakładam że ortografię jednak kiedyś załapie. Starsza zapewnia jednak, że bardzo chce.

Podobnie wygląda to z językiem niemieckim. Kupiłam podręcznik do czwartej klasy z tej serii, z którą pracowała w Niemczech ale kilkakrotne próby spaliły na panewce. Moje dzieci mówią do mnie tylko po polsku i w tych warunkach nie ma szans na przeprowadzenie lekcji po niemiecku. Starsza uparcie odpowiadała po polsku i bardzo mocno wzbraniała się przed nauką. Postanowiłam więc odłożyć ten projekt na później, zakładając że poprawnego pisania tak czy siak się nauczy. Jak to będzie z Młodszym nie wiem, na razie uczy się pisać po angielsku, proste wyrazy także po polsku. Niemiecki traktujemy najbardziej po macoszemu.

Kommentare

Anonym hat gesagt…
To bardzo ciekawe co piszesz. Zastanawiałam się nad zapisaniem dzieci do programu Libratusa, gdyż został mi on polecony przez znajomą, której syn już uczestniczy, z tym, że on ma sporo połączeń internetowych. Moje dzieci chodzą do polskiej sobotniej szkoły (w której z resztą też uczę), ale nie wiem, czy to wystarczy, jako że myślimy o powrocie do Polski... Dzięki za tą opinię, dobrze wysłuchać czasem kilka stron. Pozdrawiam!
Anna hat gesagt…
Jeśli myślisz o powrocie do Polski, Libratus na pewno ułatwiłby dzieciom przejście do polskiej szkoły. Moje dzieci nigdy nie chodziły do polskiej szkółki. Pozdrawiam i cieszę się, że mogłam choć trochę pomóc!
poza rozkładem hat gesagt…
Doczytuję raz jeszcze i widzę, że generalnie jesteś zadowolona z "gotowych pakietów".
Ale faktycznie (na to narzekają wszyscy w szkołach polonijnych, którzy wykorzystują gotowe zestwy), że materiał jest opracowany na kalendarz "szkolny" (czyli regularna praca przez kilka godizn dziennie, od pon. do piątku). Nie zaś - na "dodatkową" pracę.

Punktujesz zalety, których do tej pory nie doceniałam (małe nakłady Twojej pracy).
Ale mnie (właśnie po 2tgodniowej pracy z własnym dzieckiem - choroba) nudzą te rozbite, w nienaturalny sposób aktywności pakietowe. Często "równając" poziom - efekt, dużo propozycji zbędnych, innych, które by się przydały - brak.
Pominę sposób funkcjonowania lektur (ughzrr....). Strasznie infantylizują i upraszczają.

"Polska szkółka" (z Twojego komentarza) - znamienne ;)

Libratusa nie znam.

Z pozdrowieniami, Ania
poza rozkładem hat gesagt…
Może jeszcze dodam, z czego korzystamy (i korzystaliśmu) dodatkowo, w ramach rozrywki (także w polskiej, "zwykłej", szkole):

- "Basia uczy", "Janek uczy" (poziom "0")
- edukacyjne zeszyty "Franciszka i Ignacy" (poziom kl. I dla 6-latki, nauka pisania, podstawy ortografii, matematyki); kiedyś wydawał to Lektorklett (i te mamy, do zdobycia - "archiwalne");
- "Ortografię i gramatykę na wesoło"
- matematyczne śledztwa z Zielonej Sowy (m.in. "Muzeum Tajemnic")
Anna hat gesagt…
Aniu, właśnie. Idealnym rozwiązaniem byłaby platforma dla dzieci, które uczą się polskiego, by go znać, a nie by wrócić do Polski i kontynuować naukę w szkole. Albo dostęp do platformy bez zobowiązań, dla własnej pracy.
Nie jestem przekonana czy mały nakład pracy nauczyciela jest generalnie zaletą. Dla mnie tak, bo homeschooling nie jest moim głównym zajęciem, ale w szkole wolałabym by nauczyciel był bardziej kreatywny. I te tematy podręcznikowe mogą zachęcać do kreatywności ale tego materiału jest tak dużo, że podejrzewam, że nie starczy na nią miejsca.
I myślę, że gdybym pracowała z podręcznikiem codziennie też mógłby mnie nudzić. Ćwiczenia mogłybyśmy traktować bardzo wybiórczo ale Starsza sama chce wszystkie robić.
Nigdy nie korzystaliśmy z tzw. sobotnich szkół ale w Berlinie przynajmniej słyszałam opnie bardzo różne i często raczej negatywne - bardzo różny poziom dzieci na przykład.

Co do polecanych przez Ciebie książek, to wiele z nich znamy i Starsza przerabiała kiedyś dużo ale teraz już nie chce. Libratus jest dla niej dużym urozmaiceniem i właśnie impulsem do nauki - poczucie, że inne dzieci tam też się uczą, interaktywność, dodatkowe informacje, odhaczanie przerobionych treści, to ją zachęca. Młodszy nadal trzaska zadania sam z siebie więc tu Libratus w sumie nie byłby potrzebny, zresztą, jak pisałam, dla niego materiał jest dużo za łatwy. On już czyta a tam wprowadzana jest cyfra "1" i literka "A".

Pozdrawiam!
poza rozkładem hat gesagt…
Właśnie, nie ma podręcznika (tak naprawdę, bo podejmowane próby mrożą krew w żyłach). Może więc platforma? Ale to klasyczny e-lerning, jest wsparcie - forum, tutor? Czy strona z pakietami propozycji?
Anna hat gesagt…
Aniu, myślę, że fajna byłaby taka platforma w stylu Libratusa, ze scenariuszami lekcji dostosowanymi do nauki uzupełniającej dla dzieci, które uczą się polskiego za granicą. Czyli nacisk na pisanie, ortografię, polskie ciekawostki. My akurat z forum na Libratusie nie korzystamy, o tutorze nie myślałam. Nam wystarczyłyby chyba scenariusze lekcji, ćwiczenia, możliwości sprawdzenia wiedzy. I na pewno podział wiedzy na klasy, bo brak mi orientacji czego, kiedy nauczać, metodyki itp.

Beliebte Posts