Nad morzem

Kciuki się opłaciły – po przespanej nocy świat wygląda piękniej, a i dziś zapowiadał się dzień na luzie. Zaraz po śniadaniu przenieśliśmy się na leżaki ipobiegliśmy do morza – ale ciepła woda! Niezbyt wielkie fale i piękny piasek skusiły i naszą Trzylatkę, która najchętniej z plażby by nie schodziła. Troszkę pospacerowaliśmy plażą, by pooglądać okolice. Hoteli tu jak na lekarstwo, na działkach prrzylegających do wybrzeża mieszczą się albo próby zbudowania resortu, albo na prędce sklecone restauracyjki, oferujące również masaż i sprzedające jakieś drobiazgi albo po prostu nieużytki. Po południu wybraliśmy się jeszcze raz do Ban Phe – wioski, przez którą przejeżdżaliśmy wczoraj. Pospacerowaliśmy wąska uliczką, pełną ludzi, motorowerów, straganów, na których sprzedawane jest dosłownie wszystko. Największe z nich oferowały wszlekie owocy morza, ale suszone. Nie zabrakło też żywych ryb, muszli i krabów, które zaciekawiły Trzylatkę. Po obu stronach ulicy mieszczą się rynienki, którymi spływa brudna woda, przykryte są prowizorycznie skleconymi deskami, z których od razu wchodzi się do całkowicie otwartych z przodu sklepików. Ban Phe żyje głównie z faktu, iż stąd odpływają promy na pobliską wyspę Koh Samed – część parku narodowego. Tutaj także rozpoczynają się plaże, które ciągną się aż po Laem Mae Phim. Stamtąd zamierzamy pojechać przez Klaeng do prowincji Chantabouri i zobaczyć kolejne plaże. Jutro wyruszamy.  

Kommentare

Beliebte Posts