Chanthaburi 6.02

Planowaliśmy wyjazd do Chanthaburi ale Trzylatka chciała bawić się ze swoją tajską koleżanką, więc zostaliśmy na plaży. Później przyjechała długo wyczekiwana przez nią Oh, tak więc wypad dod miasta przesunął się na popołudnie. Do Chanthaburi mamy zaledwie niecałe 30 kilometrów. To ciekawe miasto, zachowało się sporo budynków z końca XIX w oraz katolicka katedra, zbudowana przez napływowych Wietnamczyków. Katdera jest w remoncie, więc jej nie zwiedziliśmy. Za to pochodziliśmy po pełnych ludzi ulicach starego miasta. Chanthaburi słynie z owoców i przede wszystkim z handlu kamieniami szlachetnymi zwłaszcza tajskim czerwonym szafirem. Trafiliśmy na ulice, gdzie w każdym sklepie liczono i handlowano kamieniami. Trzylatce było gorąco i marudziła, więc zbyt długo nie pochodziliśmy. W drodze powrotnej wstąpiliśmy do Tesco, gdzie właściwie każdy chciał ddotknąć albo przyjrzeć się Trzylatce. Jednym słowem stanowiliśmy atrakcję. Wróciliśmy dość późno, ale nasze dziecko kocha swoje rytuały więc zmusiło nas do wyjścia do restauracji. Gdy właśnie byliśmy w drodze, zamknięto a Trzylatka dostała histerii. Wszystkie dziewczyny z restauracji oraz szefowe do nas przybiegły. Trzylatka została zasypana pieszczotami, a Oh była gotowa owtorzyć restraurację specjlanie dla niej. Jakoś udało się nam ją przekonać, że nie trzeba, a Trzylatkę uspokoić. Hotel jest pełniutki, my rano przeprowadziliśmy się do innego pokoju, by udostępnić nasz bungalow innym gościom, którzy wcześniej go zarezerwowali. Ciekawa jestem jak jutro będzie wyglądała nasza spokojna plaża. 

Sprawozdanie z soboty dopiero dzis, bo mielismy problemy z netem. A ostatnie dwa dni spedzilismy na leniuchowaniu:)

Kommentare

Beliebte Posts